dowody na istnienie duszy
Analizując problem nieśmiertelności duszy Platon konstruuje swoiste rozumowania, które mają ową nieśmiertelność udowadniać. Takie dowody odnaleźć można w Fedonie, Fajdrosie i Państwie. PIERWSZY DOWÓD Z FEDONA. W dowodzie tym Platon próbuje udowodnić nieśmiertelność duszy posługując się przykładem przeciwieństw.
DOWODY NA ISTNIENIE BOGA Porządek świadczy o jego inteligentnej przyczynie. Nie ślepy przypadek lecz stworzenie przez Mądrość. Stworzenie a problem ewolucji. Istnienie Boga a problem cierpienia. Nie tylko piękno i ład w kosmosie mówi o istnieniu i mądrości Boga. Dowód na istnienie Boga z faktu pragnienia szczęścia
Artykuł opublikowany w czasopiśmie Solar System Research opisuje kilka obiektów przypominających żywe istoty, które zostały wykryte na zdjęciach wykonanych przez rosyjską sondę kosmiczną, która wylądowała w 1982 roku na powierzchni Wenus. Leonid Ksanfomaliti z Instytutu Badań Kosmicznych Rosyjskiej Akademii Nauk po badaniach opublikował analizę zdjęć z misji na Wenus
Naukowe dowody na istnienie rzeczywistości równoległych”, tak jak pozostałe książki w formacie elektronicznym przeczytacie w aplikacji mobilnej Woblink na Android lub iOS lub na innym urządzeniu obsługującym format epub lub mobi - czytnik ebooków (Pocketbook, Kindle, inkBook itd.), tablet, komputer etc. Czytaj tak, jak lubisz!
Oto dowody Boga na swoje istnienie dla mieszkańców Ziemi, objawione Nostradamusowi na Czas Armagedonu. Na rysunku trzech kolumn z Rysunkowego Listu Nostradamusa do Pocieszyciela, jest ukryty jeden z doskonałych dowodów, który ludzie mogą naocznie sprawdzić. Jednocześnie jest to Boski dowód na misję Ducha prawdy – Pocieszyciela.
naskah pidato dengan tema mensyukuri nikmat allah swt. 1. W jakim znaczeniu świat dowodzi istnienia Boga? (Rz 1,18-21; Ps 14,1; KKK 31-35) Św. Grzegorz z Nyssy stwierdza: „Racje rozumowe prowadzą do tego, że ktoś widząc ubranie, uzna istnienie tkacza, patrząc na okręt, pojmie, że jest budowniczy…” (cyt. za: W. Granat)(1). Otaczające nas widzialne byty, a przede wszystkim istniejący w przyrodzie ład świadczy, że wszystko zostało stworzone przez Istotę Rozumną, która ustaliła prawa rządzące światem i jego rozwojem. „Piękno tego, co istnieje – powie św. Augustyn – jest jakby wyzwaniem. Kto uczynił całe to piękno poddane zmianom, jeśli nie Piękny, nie podlegający żadnej zmianie?” (Św. Augustyn)(2) Dla nas zetknięcie się z porządkiem w życiu codziennym stanowi dowód na działanie jakiejś istoty rozumnej. I tak np. gdy wejdziemy do uporządkowanego i przyozdobionego pokoju, pomyślimy z pewnością, że panujący tam ład jest wynikiem świadomego działania kogoś, kto tam mieszka lub przebywał. Podobnie jest ze światem. Jego piękno i porządek mówi nam, że istnieje Ktoś, kto jest Samym Pięknem, Najwyższą Mądrością, Istotą Wszechmocną. 2. Czy świat nie może być dziełem przypadku? Niektórzy utrzymują, że istniejący świat to dzieło zwykłego przypadku. Wyobraźmy sobie wielki worek, w którym są miliony literek wypisanych na małych karteczkach, które ktoś wysypuje, zbiera z powrotem i znowu wysypuje. Czy może z tych wysypanych literek powstać jakaś powieść, traktat filozoficzny, podręcznik do matematyki itp.? Odpowiemy: „Nie, ponieważ książka nie jest zwykłym zbiorem ułożonych przypadkowo liter. Ona odzwierciedla ducha, myśl ludzką.” Podobnie jest z pięknem świata i prawami, które nim rządzą. Kosmos jest „księgą”, która mówi nam wiele o jego Autorze – Bogu potężnym i mądrym. Z doświadczenia wiemy też, iż żadne urządzenie, przyrząd, maszyna nie powstaje przypadkowo, przez samoczynne podokręcanie się śrubek, nakrętek i innych elementów składowych. Wiemy, że żadna maszyna nie powstaje bez człowieka. Tylko rozumna istota potrafi zbudować podobny do ucha mikrofon, podobną do oka kamerę, podobny do ludzkich organów mowy głośnik lub podobny do ludzkiego mózgu komputer. 3. Czy teoria ewolucji nie przeczy istnieniu Boga? Nawet gdyby świat powstał na drodze ewolucji, to stanowiłoby to tylko dodatkowy dowód na istnienie Boga. Ewolucja oznacza przemianę, rozwój a nie ruinę i degenerację. Wiemy dobrze z doświadczenia, że jeśli coś nie jest doglądane, jeśli o coś się nie troszczymy, to może się to zniszczyć, zestarzeć, zepsuć. Przypomnijmy sobie, jak wygląda ogród, którym nikt się nie zajmuje. Nie ma w nim śladów piękna, porządku. Zarośnie trawą i chwastami. Popatrzmy też na domy, które przed tysiącami lat były czyimś mieszkaniem. Pozostawione bez opieki zamieniają się w ruiny. Jeśli coś się doskonali i rozwija, to dowodzi istnienia kogoś, kto czuwa nad tym rozwojem. Jeśli zatem świat rozwija się według określonych praw, to widocznie istnieje Ktoś, kto określił prawa rozwoju i doskonalenia się. 4. Dlaczego istnienie cierpienia nie przeczy istnieniu Boga? (zob. Księga Hioba) Dla wielu ludzi cierpienie, zwłaszcza doświadczone przez nich samych, stanowi trudność w uznaniu istnienia Boga. Nie jest tak oczywiście zawsze, gdyż wielu przyjmuje w swoich nieszczęściach postawę Hioba, który nie wątpił w istnienie Boga ani od Niego nie odszedł. Kiedy widzimy piękny, jadący szybko samochód, możemy podziwiać go i jego producentów. Cenimy twórców dobrych firm, którzy projektują wspaniałe samochody. Nigdy nie przyjdzie nam na myśl, że wspaniały samochód może powstać sam, że jest dziełem przypadku. A co sądzimy o samochodzie zepsutym, który nie potrafi zastartować? Czy mówimy: „Powstał sam, bo jest zepsuty?” Nic podobnego! Rozumujemy następująco: „Ktoś wyprodukował samochód po to, by jeździł, a nie po to, by stał w garażu lub na parkingu, niezdolny do poruszania się. Jeśli nie startuje, to znaczy, że jest zepsuty. Coś się w nim zepsuło. Jakaś część jest uszkodzona. Wiemy, że szalony byłby producent nastawiony na produkowanie zepsutych samochodów. A więc jest tak: ktoś produkuje dobre samochody, pojawiają się jednak jakieś inne przyczyny, dla których niektóre elementy ulegają uszkodzeniu. Skutkiem działania tych przyczyn jest to, że samochód nie funkcjonuje sprawnie. Podobnie jest ze światem. To, co Bóg stworzył, było dobre i bardzo dobre (por. Rdz 1, Nie Bóg, lecz szatan zaczął działać, aby w świecie pojawiło się zło moralne i fizyczne. Bóg, który jest Nieskończoną Miłością, nie lubuje się w cierpieniu ani w zadawaniu go. Duchy upadłe cieszą się z czyjegoś bólu, dlatego robią wszystko, na co pozwala ich natura, aby w świecie było jak najwięcej zła, cierpienia i nieporządku. 5. W jakim sensie powszechne pragnienie szczęścia stanowi argument przemawiający za istnieniem Boga? (1 Kor 2,6-9) Człowiek pragnie i szuka szczęścia na różne sposoby. Jednym z nich jest gromadzenie, zdobywanie różnych rzeczy, dóbr, majątku, pieniędzy. Może to nieść radość, ale tylko przemijającą, bo po zdobyciu czegoś upragnionego człowiek tęskni za czymś innym, nowym i do tego dąży. Innym sposobem dążenia do szczęścia jest poszukiwanie prawdy, uczenie się, studiowanie. Odkrywanie prawdy może stać się pasją życiową, rodzić radość, ale nie zapewnia na ziemi trwałego szczęścia. Jeszcze inaczej człowiek usiłuje doznać jak najwięcej radości: przez kontakt z pięknem. Dlatego np. podróżuje, aby zobaczyć wspaniałe krajobrazy, słucha muzyki, kupuje płyty, chodzi na koncerty, na wystawy malarstwa. Może nawet sam gromadzi w swoim domu obrazy, aby kontakt z pięknem go uszczęśliwił. Życie uczy jednak, że piękno spotykane na tym świecie, chociaż cieszy, nie uszczęśliwia w pełni. Najpowszechniejszym wyrazem tęsknoty za szczęściem jest szukanie miłości przez człowieka, który chce być kochany. Pragnie stykać się nie tylko z szacunkiem, ale z prawdziwą miłością, dlatego szuka bliskiej jego sercu osoby. To dążenie do gromadzenia różnych dóbr, do szukania prawdy, do kontaktu z pięknem, a przede wszystkim – do zetknięcia się z autentyczną miłością ujawnia potężne pragnienie szczęścia wszczepione w serce człowieka. Pragnienie to nie zanika, chociaż całe pokolenia odchodzą, nie doznawszy pełni szczęścia na ziemi. Pomimo tych smutnych doświadczeń poprzednich pokoleń pragnienie szczęścia nie zanika w człowieku. Głód prawdy, piękna i miłości nie pomniejsza się, chociaż nikt i nic na ziemi nie jest w stanie go zaspokoić całkowicie. W związku z tym nasuwają się pytania: dlaczego człowiek pragnie więcej, niż może znaleźć na ziemi dobra, prawdy, piękna i miłości? Czy nie ma czegoś lub Kogoś poza tym światem, za Kim człowiek tęskni w głębi swojej duszy? Czy nie ma Tego, którego szuka podświadomie, chcąc posiąść nieskończone „Wszystko”, nieskończoną „Prawdę”, nieskończone „Piękno”, nieskończoną „Miłość”? Jedynym sensownym wyjaśnieniem wydaje się to, że naprawdę istnieje to, za czym tak bardzo tęskni człowiek, i że pragnienie „Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście…” (KKK 27). W Nim znajdzie to, czego w głębi serca szuka: nieskończoną Pełnię, nieskończoną Prawdę, nieskończone Piękno, a przede wszystkim – wieczną, nieskończoną i niezmienną Miłość. W rozmowie z człowiekiem przeżywającym niepewność co do istnienia Boga można czasem postawić pytanie: Jeśli Boga nie ma, to kto cię kocha prawdziwie? W niejednym wypadku zadanie tego pytania wyda większe owoce, niż przytaczanie wielu innych dowodów. Prawdę podaną przez Katechizm, że „pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzone przez Boga i dla Boga”, można rozumieć następująco: dusza ludzka w momencie stworzenia zetknęła się ze swoim Stwórcą i nie może Go już więcej „zapomnieć”. Nie potrafi „zapomnieć” Jego dobroci, Jego piękna, miłości. Tęskni więc za Nim, a ta tęsknota wyraża się w pragnieniu prawdy, piękna i miłości. Człowiek jednak nie zawsze uświadamia sobie wyraźnie, Kogo właściwie szuka. Nie rozumie nieraz, że szuka Boga, który stworzył jego duszę. Często szuka Boga „po omacku”, jak czytamy w Dziejach Apostolskich (17,26-28). Nierzadko też człowiek kieruje się w swoim poszukiwaniu szczęścia ku stworzeniom, zamiast ku Stwórcy. Doznaje wtedy zawodu i rozgoryczenia, bo serce człowieka nie dozna szczęścia, dopóki – jak mówi św. Augustyn(3) – nie spocznie w Bogu. W głodzie szczęścia zawiera się pragnienie Tego, który jako Jedyna Istota może nas naprawdę uszczęśliwić. Katechizmową prawdę o wpisanym przez Boga w serce ludzkie pragnieniu Go wyraża następująco pełen poetyckiego polotu i głębi teologicznej fragment z pism Marii Valtorty(4): „To Bóg przemawia, mówi lub wywołuje coś w pamięci. [Czyni to] jak ojciec, który przypomina synowi dom rodzicielski słowami: „Pamiętasz, jak ze mną robiłeś to, jak widziałeś tamto lub słyszałeś o tym? Pamiętasz, jak pożegnałem cię pocałunkiem? Czy przypominasz sobie chwilę, gdy po raz pierwszy [w momencie stworzenia] ujrzałeś oślepiające słońce Mego Oblicza nad twą dziewiczą duszą, dopiero co stworzoną i jeszcze czystą – bo właśnie ode Mnie wyszła – od skażenia, które cię potem poniżyło? Czy pamiętasz, jak dzięki gorętszemu uderzeniu serca zrozumiałeś, czym jest Miłość, czym tajemnica Naszego Istnienia i Pochodzenia [Osób Boskich]?” Można by powiedzieć, że powszechne pragnienie szczęścia jest tęsknotą za tym „duchowym pocałunkiem”, który Trójca Święta – Nieskończona Prawda, Nieskończone Piękno, i Nieskończona Miłość – złożyła na naszej duszy, w momencie stworzenia jej. Św. Augustyn(5) powie: „Gdy przylgnę do Ciebie całym sobą, skończy się wszelki ból i wszelki trud. Moje życie będzie życiem prawdziwym, całe napełnione Tobą”. 6. Co znaczy, że fakt powszechności religii świadczy o istnieniu Boga? (Dz 17,22-29) Gdyby Bóg nie istniał, trudno byłoby wytłumaczyć fakt, że człowiek, istota rozumna, ciągle dąży do Niego, czego przejawem są rozpowszechnione w świecie religie. W Boga wierzą ludzie prości i uczeni. Religie są przejawem stałego poszukiwania Boga przez człowieka. To poszukiwanie przybierało i przybiera różne formy. Ujawnia się ono w różnych wierzeniach i aktach religijnych, takich jak modlitwy, ofiary, kulty, medytacje itp. (por. KKK 28). Nieraz człowiek błądzi w swoim poszukiwaniu Istoty Najwyższej i wstępuje do jakiejś sekty. Niemniej i ta pomyłka odkrywa przed nami zakorzeniony w głębi duszy ludzkiej głód Absolutu. Powszechność występowania religii rodzi pytania: Dlaczego tak jest? Czy może ludzkość mylić się i szukać, i tęsknić za Kimś, kogo nie ma? Nie, to niemożliwe. Bóg nie tylko istnieje, ale – jak czytamy w Dziejach Apostolskich –w rzeczywistości jest „niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 26-28). 7. W jakim znaczeniu ludzkie sumienie dowodzi, że istnieje Bóg? (Rz 2,13-16) Sumienie to ocena czynów przed lub po ich wykonaniu. W drugim znaczeniu sumienie oznacza wewnętrzny głos – nakaz, który skłania do pójścia za tym, co zostało odczytane jako dobro i zaniechania tego, co osądza się jako zło. Ten głos nakazuje w odpowiedniej chwili pełnić dobro, a unikać zła (por. KKK 1777, 1778). Człowiek może świadomie lub nieświadomie próbować zmienić swoją ocenę tego, co dobre i złe. Może też próbować zagłuszyć wewnętrzne wołanie sumienia, by czynił dobro, a unikał zła. A jednak ten wewnętrzny głos pozostanie, będzie się człowiekowi przypominał, nakłaniając go do kroczenia drogą dobra. Ta walka z głosem sumienia, którą wielu ludzi podejmuje, świadczy, że to nie oni wpisali sobie owo prawo moralne i ten napominający ich głos. „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny…” (KDK 16). Rozbrzmiewający we wnętrzu ludzkim głos sumienia świadczy o istnieniu Boga, Dobra Najwyższego, które wszczepiło w duszę ludzką nakaz przypominający potrzebę czynienia dobra. W momencie stworzenia dusza ludzka zetknęła się z tym Najwyższym Dobrem i Miłością. Głos sumienia wydaje się być „wspomnieniem” tego spotkania, które przyjmuje formę ustawicznego nakazu wewnętrznego: czyń to, co jest najbardziej podobne do Najwyższego Dobra. Nigdy nie postępuj źle, bo zło nie jest podobne do Boga. Sumienie świadczy o istnieniu Tego, który „tak w świecie natury, jak i łaski, mówi do nas przez zasłonę, poucza nas i nami kieruje” (J. H. Newman)(6). Dzięki sumieniu nie tylko odkrywamy, że Bóg istnieje, ale ponadto poznajemy Jego wolę, stykamy się z Jego głosem, który pomaga nam osiągnąć wieczne zbawienie. Nawet niespokojne z powodu grzechu sumienie mówi człowiekowi, że Bóg istnieje. Sumienie, które dręczy nas z powodu popełnionego grzechu, przypomina nam, że naprawdę istnieje miłosierny Bóg. Wewnętrzny niepokój wzywa nas, by wrócić do Boga-Dobra, by szukać u Niego miłosierdzia i przebaczenia. Po grzechu sumienie nie potrafi nas uspokoić. Oskarża bezlitośnie. Bóg jednak większy jest niż nasze sumienia – mówi św. Jan – gdyż On potrafi nas uwolnić od winy, przebaczyć nam i przywrócić wewnętrzny pokój. „Uspokoimy przed Nim nasze serca” (1 J 3,19) – przed tym Bogiem, który ze względu na swoje miłosierdzie większy jest niż nasze sumienia” (por. 1 J 3,19-20). 8. Dlaczego przeżycia mistyczne dowodzą istnienia Boga? (2 Kor 12,1-4) Są ludzie, którym dane było doświadczyć w wyjątkowy, mistyczny sposób bliskości Boga, Jego obecności i miłości. Nie dokonuje się to przez ludzki wysiłek, ale „przez płomień Miłości danej w formie niezwykłej łaski” (W. Granat)(7). Autor odwołuje się do św. Franciszka Salezego). Te doświadczenia, niemożliwe do wywołania ludzkim wysiłkiem, trudne są do opisania ludzkim językiem. Osobom, które doznały tych doświadczeń, brakuje odpowiednich pojęć, by je opisać. Istnieje też fałszywy mistycyzm. Ten opiera się wyłącznie na ludzkim wysiłku, np. na ćwiczeniu oddechu, przyjmowaniu odpowiednich pozycji ciała, długotrwałym powtarzaniu jakiegoś niezrozumiałego zdania lub słowa, na praktykowaniu różnych diet itp. Pierwszy rodzaj doświadczeń mistycznych – czyli ten, który nie jest wynikiem działania człowieka – stanowi dodatkowy dowód na istnienie Boga, który przez swoje działanie i dar pozwala niektórym ludziom doznać wyjątkowego poznania Go. Ludzie ci mają stać się świadkami Boga przypominającymi ludziom, od Kogo pochodzą i do Kogo powinni dojść przez wypełnienie Jego woli i przykazań. 9. Czy istnieją osobiste dowody na istnienie Boga? Oprócz powyższych dowodów, które są spójnymi i przekonywującymi argumentami prowadzącymi do pewności, że Bóg istnieje (por. KKK 32) i dającymi przekonanie, że wiara nie jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem (por. KKK 33), każdy wierzący znajduje w historii swojego życia własne dowody, które upewniają Go, że Bóg nie tylko istnieje, ale kocha nas i kieruje naszym życiem. Takim dowodem dla człowieka są różne wydarzenia z jego życia. Często po latach stwierdza on, że nie były one czystymi przypadkami, gdyż układają się w logiczny ciąg wydarzeń, świadczących o istnieniu Kogoś mądrego, wszechmogącego i dobrego. Dzięki temu może on dojść do stwierdzenia: istnieje Ktoś, kto naprawdę mnie kocha: Bóg. Ks dr. Michał Kaszowski/ (1) W. Granat, Dogmatyka katolicka, Bóg jeden w Trójcy Osób. Lublin 1962, s. 44 (2) św. Augustyn Sermones, 241, 2: PL 38,1134; KKK 32 (3) „Stworzyłeś nas bowiem dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie”, św. Augustyn, Confessiones, I,1,1; KKK 30 (4) M. Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Księga I, wyd. II, Katowice 1998 s. 70 (5) św. Augustyn Confessiones, X,28,39; KKK 45 (6) J. H. Newman – List do księcia Norfolku, 5, cyt. za KKK 1779 (7) W. Granat, Dogmatyka katolicka, Bóg jeden w Trójcy Osób, tom I, Lublin 1962 s. 130 Skróty: KKK – Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallottinum 1994 KDK – Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, Sobór Watykański II.
Znam wielu ateistów, którzy jako dowód na nieistnienie Boga podają brak dowodów na jego istnienie. Czy jednak słusznie? Moim zdaniem człowiek, który otworzy oczy, jest w stanie zobaczyć szereg nieścisłości w ateistycznym modelu wszechświata. Jeżeli więc pogląd mówiący, iż nie istnieją żadne siły niematerialne, jest kompletnie nielogiczny, to logika podpowiada, że należy obrać ten drugi, w tym wypadku od razu, że nie przedstawię tu żadnych pomiarów czy innych naukowych doświadczeń empirycznych, mówiących mi, że Bóg istnieje, ale osobiste logiczne wywody i przemyślenia, z którymi (jak zorientowałem się po poznaniu poglądów wielu mądrych teistów) zgadza się większość racjonalnie myślących ludzi. Nie obrażam oczywiście ateistów, ponieważ w większości są to ludzie logicznie myślący i racjonalni. Problem w tym, że ich racjonalizm zamyka się w wąskim kręgu obserwacji świata, tym samym zagłuszając wewnętrzny głos pytający, o te najważniejsze sprawy. Ja dzisiaj przedstawię wam garść wiedzy, która udowodni, że nauka i Bóg właściwie od zawsze idą w parze, ponieważ im więcej świata odkrywamy, tym bardziej nas zadziwia i potwierdza, że jest zbudowany nieprzypadkowo. Być może ten artykuł pomoże komuś wrócić do wiary albo zakopać głęboko pod ziemią wątpliwości, które wielu sercom odbierają spokój. To naturalne, że pewna część nas nasuwa myśl: „A może to tylko wygodne kłamstwo? A może się oszukuję, bo tak jest dla mnie przyjemniej? Czy mam jakieś racjonalne przesłanki, mówiące, że Bóg faktycznie gdzieś tam jest?”. Naturalna jest też w nas żądza wiedzy, ponieważ to wiedza pozwala lepiej zrozumieć naturę Pana i wzmocnić w nas poczucie sensu życia. Człowiek to z natury słaba istota, ale właśnie w tej słabości, paradoksalnie tkwi nasze piękno. Możemy się rozwijać, a droga życia usłana wybojami nas wzmacnia. Sami pracujemy na szczęście, ponieważ Pan dał nam taką możliwość i zakodował w głowie plan doskonalenia się. To czyni nasza podróż celową i pełną przygód. Dobrze więc przejdźmy do dowodów:Początek wszechświataNaukowcy już dawno opracowali model, który mówi, że świat mógł powstać „sam z siebie”, a nawet rzekomo wykonali obliczenia potwierdzające, że mają rację. I właśnie tu pojawia się spór- możesz uwierzyć jednemu środowisku- grupce matematyków i astrofizyków, którzy mówią, że Boga nie ma, bądź drugiemu- Religi. Coraz więcej ludzi niestety gubi gdzieś wiarę i myśli, że skoro uwierzy tym bardziej racjonalnym, stanie się oświecona. Niestety wiara w obliczenia to wciąż „tylko” wiara. Typowy ateista wypiera więc myśl, że przedstawiciele sfer duchowych mają rację, na rzecz wiary w słuszność obliczeń, których nigdy nie widział i zaufania ludziom, którzy oddaleni od nas o tysiące kilometrów mogą dowolnie kombinować. Zostawmy jednak autentyczność astrofizyków i przejdźmy do logiki. Zdaniem ateisty świat był na początku bardzo gęstym punktem materii i w pewnym momencie ot tak nastąpił „wybuch” czyli rozszerzanie się tego punktu. Powstał czas. Pierwsza nielogiczność w tym założeniu to oczywiście pytanie, co było przed tym nieskończenie gęstym i małym punktem? Przecież nic w świecie materialnym nie powstaje samo z siebie. Drugie pytanie bez odpowiedzi: Kto lub co spowodowało ekspansję wszechświata? Wiadomo, że do każdej akcji potrzebny jest bodziec, a w wypadku punktu istniejącego przed światem, o bodźcu nie ma mowy. Kolejne pytanie: Jak w ogóle możemy mówić o tym, że coś mogło się stać, skoro wtedy jeszcze nie istniał czas? To czas warunkuje zmianę, a ta jak wiecie, nastąpiła. Natomiast mój pogląd, zakładający, że to właśnie Bóg zaplanował i zrobił ten świat, że to on odpowiada za tak zwany Big Bang, jest pozbawiony logicznych luk. Pojawia się pytanie, które na pewno zada ateista: a co było przed Bogiem? Odpowiedź: Bóg. W świecie duchowym (który wedle życzenia sceptyków miałby nie istnieć) nie ma takich samych praw jak w naszym, a więc i nie ma konieczności chronologii. Być może to Bóg stworzył samego siebie, być może wyższy Bóg stworzył naszego Boga, a koło stworzenia się zapętla, a może po prostu nasz Bóg istniał od zawsze, gdyż czas nie płynie liniowo w świecie duchowym. Niemniej jest to odpowiedź. Istnienie Absolutu jest także odpowiedzią na pytanie, kto spowodował zmianę i dlaczego w ogóle mogła życiaAby powstała chociaż jedna najmniejsza cząstka białka, muszą wpierw powstać aminokwasy. Są to dość skomplikowane w budowie cząsteczki. Przykładowo walina (jeden z kluczowych aminokwasów) ma wzór C5H11NO2. Następnie w szeregu musiałoby się ustawić co najmniej 150 z nich (a przecież mówimy o najprostszym, najkrótszym łańcuchu białka), uporządkować w odpowiedniej kolejności, połączyć odpowiednimi wiązaniami, przyjąć odpowiedni kształt łańcucha i zachować stabilność. To wszystko przy założeniu, że świat jest pozbawiony ingerencji świadomej i planującej istoty jest doprawdy niedorzeczne, gdyż takie przypadki po prostu są niemożliwością. Szacuje się, że prawdopodobieństwo samoistnego powstania najprostszej jednej cząstki białkowej to 1 /1 × 10 do potęgi 160. Innymi słowy: Jeden do jedynki i stu sześćdziesięciu zer! Sami widzicie, że jest to, lekko mówiąc śmieszne, twierdzić, że we wszechświecie, w którym nie istnieje nawet 1 × 10 do potęgi setnej atomów, samoczynnie powstała cząstka proteinowa. Warto wspomnieć, że nawet najprostszy jednokomórkowiec składa się z co najmniej 100 takich cząstek. Dodatkowo jest skonstruowany z cukrów i kwasów tłuszczowych, wprawdzie nie aż tak kolosalnie skomplikowanych w budowie, jak białka, ale dalej niebanalnie złożonych. Nawet nie ufając szacunkom odnośnie do prawdopodobieństwa powstania życia i opierając się na logice, mogę potwierdzić, że życie nie mogło powstać przez przypadek: Wiecie, jak człowiek, bakteria lub grzyb powstaje? Od innego człowieka, bakterii lub grzyba. W dobie ewolucji oczywiście jeden gatunek zmieniał się na doskonalszy, ale nigdzie nie ma mowy, o powstaniu materii organicznej z materii nieorganicznej. Tylko żywa istota może skonstruować białko. Tylko coś żywego może przekazać życie dalej. Jeżeli ktoś nie wierzy, niech wyobrazi sobie duży słoik, do którego wkładamy 10 różnych klocków lego, no i potrząsamy nim, choćby przez nieskończoność godzin. Czy ludzik samoistnie się złoży? Oczywiście, że nie, ponieważ jego budowa, choć wydaje się prosta dla człowieka, jest niemożliwa dla przypadku. Jedynie ingerencja istoty planującej mogła stworzyć tak skomplikowany twór, jak materia organiczna. Pomyślcie o człowieku jak o drewnianym szałasie w środku lasu (oczywiście to uproszczenie, albowiem człowiek jest miliony razy bardziej skomplikowany w budowie). Nawet ten szałas musiał zostać przez kogoś zbudowany, ponieważ cechuje logiczną strukturą. Nie ma domu, bez architekta, czy budowniczego, tak samo, jak nie byłoby człowieka i wszechświata bez może mówić, że tylko naukowe obserwacje są dowodem jednoznacznym, jednak świadomości nikt nigdy nie widział, a jednak każdy wie, że istnieje, ponieważ to się po prostu czuje. Nikt nie widział myśli, abstrakcyjnych pojęć takich jak miłość i szacunek, co wcale nie oznacza, że to wszystko jest wymysłem. Przyjęcie, że myśl to tylko neuron przewodzący prąd, połączony z innymi neuronami, jest równie absurdalne, co przyjęcie, że sałatka wielowarzywna kopnięta prądem zacznie odczuwać jakieś emocje. Polecałbym każdemu niedowiarkowi poświęcić życie na obserwację sałatki, być może kiedyś zacznie się zmieniać w człowieka „z własnej woli”, której nie ma. Może, kiedy to się stanie, uwierzy w Boga, bo zobaczy niemożliwość samoistnego zaistnienia ewolucji, jako złożonego programu doskonalenia się. Wróćmy jednak do świadomości: Naukowcy wciąż, mimo analizowania mózgu i dokładnego monitorowania procesów w nim zachodzących, nie wiedzą, jaka jego część odpowiada za świadomość. Prosty wniosek nasuwa się sam: mamy w sobie jakąś duchową część, która to właśnie odpowiada za myśli. A ona musiała zostać stworzona przez kogoś wyższego i myślącego niebanalnie- przez Kreatora. Mózg w ciele jest tylko przewodnikiem i właśnie dlatego wszelkie jego choroby odbijają się na osobowości czy zachowaniu. Dusza zawsze powstaje w stanie idealnym, nienaruszona procesem starzenia się i nienarażona na psucie się, jednak mózg, jako zepsuty pośrednik, czasem nie może spełniać swojej funkcji przewodzenia. I tak jak woda nie dostanie się z całą mocą do końca pękniętego węża ogrodowego, tak myśl nie jest w stanie dotrzeć do świata zewnętrznego niezmieniona, kiedy nasz mini komputer w czaszce zawodzi. Całe życie doczesne to zgranie się zmysłów cielesnych, które przesyłają informacje do mózgu, a ten poprzez energię elektryczną daje je duszy, ze zmysłami duchowymi, czyli ze świadomością i logiką, nasza osobowością i wspomnieniami zawartymi w duszy. Pomyślcie o ludzkim mózgu, jak o komputerze (istnieje bowiem między nimi znaczne podobieństwo). Zadaniem komputera jest zbieranie informacji i ich przetwarzanie, ale sam nigdy nie może zrobić nic z własnej woli, ponieważ jest tylko maszyną. Nie może wydać sobie poleceń, nie może wykształcić emocji, nie może wiedzieć, że istnieje. Mózg również wszystko przetwarza kontroluje i zamienia. Dla przykładu- kontroluje pragnienia, przetwarza obraz na impuls, zamienia emocje na czyny. Ale czy mógłby, jako (rzekomo, w teorii ateistów) przypadkowo powstały zlepek materii, tworzyć stan niematerialny? Czy to nie właśnie człowiek, nadając wszystkiemu znaczenie, oceniając i myśląc, jest najwyższym dowodem istnienia boskości? Wszak stan, którego każdy z nas doświadcza- myśl, nie mógłby zaistnieć z materialistycznego punktu widzenia, ponieważ sam nie jest materią, ani nawet energią. Jest czystym, doskonałym w swojej złożoności trwającym stanem, nadającym wszystkiemu wartość i celowość. A kto, jak nie Wspaniały Twórca, mógł dać nam zdolność myślenia i tchnąć w nas możliwość doświadczania?Chcesz wiedzieć ile wiernych i duchownych ma Kościół w Polsce? Zobacz
21 gramów – być może spotkaliście się już z takim określeniem, np. przy okazji filmu o właśnie takim tytule. 21 gramów to bowiem waga duszy według badań Duncana MacDougalla, lekarza z Haverhill. Wysnuł on odważną hipotezę, że ludzka dusza ma jak najbardziej materialną wagę, a następnie starał się to udowodnić. W jaki sposób? Ważąc umierającą osobę. Czy dusza istnieje? Po co w ogóle ważyć duszę? Ludzkość jest z natury religijna. W zasadzie wszystkie cywilizacje u zarania dziejów wytworzyły własne wierzenia, związane z nadnaturalnymi bytami i – w większości przypadków – także z życiem pozagrobowym. Wiele religii łączy koncepcja duszy jako nieśmiertelnego bytu, zamkniętego w naszych ciałach. Foto: sezer66 / Shutterstock To dusza ma być nośnikiem naszej osobowości i to ona, po śmierci ciała, dostąpi jakiejś formy przejścia “na drugą stronę”, albo też – według niektórych przekonań – odrodzi się, bądź też będzie nawiedzać miejsca, do których przywiąże się na Ziemi. Nie istnieje żaden naukowy dowód na to, że coś takiego jak dusza w ogóle istnieje. Jest to jednak temat wzbudzający bardzo duże zainteresowanie, zwłaszcza wśród osób wierzących. Potwierdzenie istnienia duszy oznacza bowiem potwierdzenie zasadności wiary w życie po śmierci. Skoro jednak duszy nie można zobaczyć, usłyszeć, poczuć czy zmierzyć, to być może udałoby się ją… zważyć. Udowodnienie, że po śmierci człowieka, gdy hipotetyczna dusza opuszcza jego ciało, waga zmniejsza się momentalnie i wyraźnie, byłoby przesłanką do sądzenia, że rzeczywiście dusza istnieje i ma jakieś fizyczne cechy. Taki dowód postawiłby na głowie zarówno świat nauki, jak i religii. Zważyć śmierć Temat śmierci mocno interesował Duncana MacDougalla, irlandzkiego imigranta urodzonego w 1866. MacDougall w wieku 20 lat trafił do amerykańskiego miasta Haverhill w stanie Massachusetts, a stamtąd udał się na studia medyczne do Bostonu. Temat śmierci, duszy, nawiedzeń i innych zjawisk nadnaturalnych był dosyć popularny w Stanach Zjednoczonych przełomu XIX i XX w. Także na studiach medycznych MacDougall często spotykał się ze śmiercią, co miało wpływ na jego dalsze rozważania. Foto: ThePhotosite / Shutterstock Wydział Medycyny na Uniwersytecie w Bostonie Lekarz wysnuł hipotezę, że dusza – będąca nośnikiem świadomości – musi mieć jakieś fizyczne cechy, a na pewno musi zajmować jakąś przestrzeń. Według niego równało się to z koniecznością posiadania przez duszę wagi, którą dałoby się w jakiś sposób wyznaczyć. W 1901 r. Duncan MacDougall wyznaczył metodologię badania. Na przemysłowej wadze ustawił on łóżka dla śmiertelnie chorych pacjentów, którzy spędzaliby w nich swoje ostatnie godziny. Lekarz w tym czasie ciągle sprawdzałby wagę i notował wszelkie wahania, które nastąpiłyby po tym, jak pacjenci przestaną oddychać, a ich serce bić. Foto: chippix / Shutterstock XIX-wieczny szpital MacDougall wytypował sześciu pacjentów w ostatnim stadium chorób, które powodowały skrajne wycieńczenie organizmu. W większości przypadków była to gruźlica. Lekarz uznał, że tak będzie lepiej, gdyż pacjenci nie mający siły samodzielnie się poruszać, nie będą chwiali wagą. Sama waga przemysłowa miała dokładność do dwóch dziesiątych uncji czyli ok. 5,7 g. 10 kwietnia 1901 r. rozpoczął się eksperyment z udziałem pierwszego pacjenta. Do łóżka został on przywieziony na wózku, a następnie ostrożnie w nim ułożony. Od tego momentu do śmierci pacjenta minęły 3 godz. i 40 min. W tym czasie MacDougall dokładnie obserwował wskazania wagi. Foto: Luigi Schiavonetti / Domena Publiczna Luigi Schiavonetti, "Dusza opuszczająca ciało" (1808 r.) Eksperyment powtórzono jeszcze pięciokrotnie z udziałem ludzi, a następnie kilkanaście razy z udziałem psów. 21,3 grama Jakie były wyniki eksperymentu? Te MacDougall opublikował dopiero w 1907 r., a więc już sześć lat po rozpoczęciu sprawdzania swojej hipotezy. W dokumencie znaleźć można informację o tym, że dokładnie w momencie śmierci ciało pacjenta straciło trzy czwarte uncji, a więc ok. 21,3 g. Foto: New York Times Wycinek z gazety "New York Times" z 1907 r., informujący o wynikach eksperymenty MacDougalla Jednocześnie MacDougall poinformował, że żaden z psów nie stracił na wadze w momencie śmierci, co miało dodatkowo potwierdzać przekonanie Kościoła katolickiego o tym, że jedynie ludzie posiadają duszę, a zwierzęta są jej pozbawione. Krytyka eksperymentu Słynne “21 gramów” (trzy czwarte uncji) obiegło świat i stało się bardzo popularnym “dowodem” na istnienie duszy. Wiele osób uwierzyło w wyniki badań, ponieważ zwyczajnie pasowały one do ich światopoglądu i przekonań. Szybko okazało się jednak, że całe badanie MacDougalla o niczym nie przesądza, bowiem jego wyniki nie są miarodajne, a wyciągnięte przez Irlandczyka wnioski zostały wybrane pod własną tezę. Wszystko inne zaś zostało zignorowane. W opublikowanych w 1907 r. wnioskach badacz całkowicie pominął pomiary z pozostałych pięciu przypadków, samemu nawet obalając ich zasadność. Wszystkie je łączyła jedna cecha - nie potwierdzały hipotezy o ciężarze duszy. W przypadku jednego z pacjentów waga spadała kilkukrotnie. U innego po śmierci waga spadła, ale po chwili się zwiększyła. Kolejne zostały zignorowane ze względu na rzekome błędy w pomiarze bądź trwającą nadal kalibrację. Mówiąc wprost – spośród sześciu przypadków MacDougall wybrał ten, który pasował do jego teorii, a resztę zignorował, bądź zakwestionował. Foto: The National Library of Medicine / Domena Publiczna Augustus P Clarke Ale nawet na ten “udany” przypadek ówcześni lekarze znajdowali wyjaśnienie. Amerykański lekarz Augustus P. Clarke zauważył, że w chwili śmierci następuje nagły wzrost temperatury ciała, ponieważ płuca przestają chłodzić krew. Ma to powodować chwilowy wzrost potliwości organizmu, co może wyjaśniać “wyparowanie” z ciała niewielkiej wagi. Clarke dodał także uwagę, że ponieważ psy nie mają gruczołów potowych, nie “chudną” w ten sposób po śmierci. Eksperyment MacDougalla został powszechnie odrzucony przez społeczność naukową. Krytykowano zarówno samą metodologię badań, jak i oszustwo przy publikowaniu wyników. Co dalej z tą duszą? W 1911 r. o Duncanie MacDougallu jeszcze raz zrobiło się głośno, gdy “The New York Times” doniósł, że chce on przeprowadzić jeszcze jeden eksperyment. Tym razem lekarz chciał sfotografować uchodzące z ludzi dusze. Nie ma jednak żadnego dowodu, że takowy eksperyment został w rzeczywistości przeprowadzony. Sam MacDougall zmarł w 1920 r., nie wpisując się już więcej na karty historii nauki. Foto: Denis Simonov / Shutterstock W grudniu 2001 r. fizyk Lewis E. Hollander Jr. opublikował artykuł w “Journal of Scientific Exploration”, w którym przedstawił wyniki podobnego eksperymentu, tym razem jednak z udziałem szeregu zwierząt. Wykazał on, że po śmierci zwierzęta te nie tyle traciły na wadze, co przybierały, by z czasem powrócić do pierwotnego stanu. Uzyskane przez niego wyniki wykazywały wzrost wagi od od 18 do 780 g. Nie zbadano jednak możliwej przyczyny tych zmian. Z kolei inny lekarz, Gerard Nahum, zaproponował w 2005 r. eksperyment z wykorzystaniem szeregu detektorów elektromagnetycznych do wychwytywania każdego rodzaju uciekającej energii w momencie śmierci. Chciał on swój pomysł sprzedać największym uniwersytetom, a nawet samemu Kościołowi katolickiemu, ale nikt nie skorzystał z oferty.
zapytał(a) o 21:32 Czy masz dowody na istnienie duchów ? Opowiedz. Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2009-12-26 12:54:21 Odpowiedzi Ja osobiście nie próbowałam tego w żaden sposób udowodnić . Jednak jeśli spojrzeć na to z naukowego punktu widzenia .. istnieje sporo ludzi , którzy przeżyli śmierć kliniczną . Większość przypadków jest potwierdzona . [zatrzymanie pracy serca , + widzieli napisy na podłodze, których nie dało się zobaczyć stojąc na niej .. napisy były tam specjalnie .] Co wiec działo się z nimi po śmierci ? Jak to możliwe że widzieli te napisy? Musieliby co najmniej znaleźć się na suficie . Czy tego dokonali ? Ich ciało nie , ale ich dusza owszem. Potrafili powiedzieć co się działo na sali.. Skąd to wiedzieli , skoro ich serce przestało bić .. ? Chodzi o to , że nasze dusze po śmierci opuszczają ciało . I stają się właśnie duchami . I to wszystko na ten temat . Kamela : w takim razie jak wytłumaczysz fakt , że ludzie umieli powiedzieć co działo się w sali obok ? niedotlenienie mózgu ? Ich dusza musiała w jakiś sposób znaleźć się w drugim pokoju.. W trakcie operacji ciało pacjentów leżało na stole operacyjnym ! Jakoś musieli się tam dostać . I byli tam w niematerialnej postaci .. Właśnie jako duchy ! blocked odpowiedział(a) o 22:27 Dla mnie istnienie duchów jest tak oczywiste jak to że Ziemia krąży wokół Słońca ale to tylko moje zdanie do którego nikogo nie będę przekonywał ani nikogo pewnie nie przekonam nawet gdybym chciał. Duchy należą do parapsychologii / parapsychiki / zjawisk paranormalnych więc jak sam przedrostek ,, para- " wskazuje nie da się udowodnić ich prawdziwości itp. Wszystko zależy tylko od naszej wiary i doświadczeń. ;) TAK. W 3 i 4 klasie jak wracalam ze szkoly bylam sama w domu. Zawsze przed wejsciem zapalam swiatlo i widzialam dzieci blizniaki (dzwiewczynke i chlopaka). Jak wchodzilam za prog drzwi juz ich nie bylo. W tamtym roku chyba bylam w kuchni szukalam by cos zjesc w lodowce i krzeslo sie przysunelo do stolu same. Kilka dni temu jak poszlam sie kompac woda zaczela sie sama lac z weza od prysznica. I to juz kilka razy. W tamtym roku ktos dobijal mi sie do drzwi a za drzwiami nikogo nie bylo ;) duzo mam takich dowodow... istnieje sporo ludzi , którzy przeżyli śmierć kliniczną . Większość przypadków jest potwierdzona . [zatrzymanie pracy serca , + widzieli napisy na podłodze, których nie dało się zobaczyć stojąc na niej .. napisy były tam specjalnie .] Co wiec działo się z nimi po śmierci ? Jak to możliwe że widzieli te napisy? Musieliby co najmniej znaleźć się na suficie . Czy tego dokonali ? Ich ciało nie , ale ich dusza owszem. Potrafili powiedzieć co się działo na sali.. Skąd to wiedzieli , skoro ich serce przestało bić .. ? Chodzi o to , że nasze dusze po śmierci opuszczają ciało . I stają się właśnie duchami . I to wszystko na ten temat . MC` odpowiedział(a) o 21:06 jasne że mam, i dziwie sie tym którzy twierdzą że duchów nima! xd Valkiria odpowiedział(a) o 23:31 ciezko jest o jakiekolwiek dowody na istnienie duchow czy innych zjawisk paranormalnych. dlatego do dzis podwaza sie ich istnienie. jezeli za dowod uznamy nagrania na tasmie, zdjecie czy film, zawsze znajdzie sie ktos, kto bedzie dowodzil, ze jest to sfingowane. gdyby byly jakiekolwiek namacalne dowody na istnienie duchow, nie byloby dzis tylu niedowiarkow a obcowanie z istotami niematerialnymi uznawalibysmy za cos naturalnego. odp. brzmi wiec: nie, nie mam dowodow. ale mam wspomnienia i relacje osob, ktore nieraz mi towarzyszyly. pzdr to złe anioły,był taki jeden najpiękniejszy anioł.. on chciał być lepszym od boga,no i bóg nazwał go szatanem, za karę dał go na kusi ludzi/dzieci do zła,jak narkotyków,papierosów nigdy tych duchów nie zobaczysz,jedynie możesz słyszeć będziesz bawiła się magią lub interesowała się takimi rzeczmi jak magia,to wtedy duchy mają do ciebie większy dostęp,a wtedy już bóg cię nie chorni jeżeli przeciwstawisz si mu i będziesz po stronie złych demonów. mibello odpowiedział(a) o 21:33 blocked odpowiedział(a) o 21:34 blocked odpowiedział(a) o 21:35 blocked odpowiedział(a) o 22:09 fair ♥ . odpowiedział(a) o 14:43 Black PrincesS [sorka jak żle napisałam] ma racje innego wytłmczenia niema pzdr [_] blocked odpowiedział(a) o 19:26 Hmm no nie wiem co mam o tym myśleć. Ale to są tylko słowa tych ludzi co to przeżyli, naukowych dowodów na to nie ma. Tak samo jak nie da się udowodnić istnienia Boga, tak samo dotyczy to duchów... Wierzy się w to albo nie. są dowody! kliniczna ( wszystko to co napisała black princeSs) 2. widziałam ducha i moje koleżanki tez 3. jeśli nie wierzysz w duchy to je wywoaj i zobaczysz czy przyjdą 4. poszukaj w googlach i na youtube napisz duchy i zdjęcia duchów i zobaczysz ile niesamowitych przypadków! 5. zdazyło ci się ze coś zgubilas i nie znalazłaś nigdy? 6. zdarzyły ci sie inne niewyjaśnione rzeczy? a twoim koloezankom? 7. poszukaj czegoś o OOBE i strubuj znaleźć sie w takim stanie, a zobaczysz blocked odpowiedział(a) o 14:47 Mam . Nie opowiem , zadużo tego wszystkiego ;[[ blocked odpowiedział(a) o 10:11 Black PrinceSs : wszystko dzieje się przez niedotlenienie mózgu... nie. nie wierz w cuda niewidy. ;] Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Nauka jest coraz bliżej sformułowania odpowiedzi na pytanie, czy dusza istnieje. To fascynujące wyzwanie ludzkość stara się rozszyfrować od początku swojej historii. W tym artykule dowiesz się, jak wygląda stan wiedzy na dzień istnieje dusza? Na przestrzeni swojej historii ludzkość na wiele sposobów rozważała ten problem. Zainteresowanie duszą doprowadziło do rozwinięcia szerokiego dyskursu. Wielokrotnie odpowiedź na to pytanie próbowały rozwinąć różne tym artykule przedstawimy paradygmat naukowy, tradycję i wyzwania, które stoją obecnie przed tym zagadnieniem. Ponadto podkreślimy fascynującą teorię biocentryzmu autorstwa Roberta podróż wykracza poza aspekty duchowe. Przez lata różne tradycje religijne potwierdzały istnienie duszy. Jakie jest jednak stanowisko nauki? W jaki sposób to pytanie rozpatruje się współcześnie? Właśnie o tym istnieje dusza? Najważniejsze teorieIdea istnienia duszy często wiąże się z przekonaniami o ciągłości życia po śmierci. Ma to również związek z wiarą w przeszłe życie czy reinkarnację. Ponadto uważa się, że z dusza jest swoistym przewodnikiem, dzięki któremu myślimy i czujemy, i który różni się od pewnością koncepcja duszy będzie się różnić w zależności od kontekstu, religii czy dyscypliny, która się do niej odnosi. Przez wiele lat to religie, związane z wymiarem duchowym, brały na siebie odpowiedzialność za wyjaśnienie istnienia tego, co zwykliśmy nazywać te, nie tylko związane ze sferą wiary, zwykle oparte są na twierdzeniu, że dowody na istnienie duszy są tajemne, związane z fenomenem narodzin, śmierci, różnymi stanami świadomości, pamięci czy wyobraźni. W ten sposób sugeruje się, że dusza to rodzaj siły życiowej lub pewnego życiodajnego naukowy a istnienie duszyWedług filozofa i historyka nauki Thomasa Kuhna paradygmat naukowy jest zbiorem takich osiągnięć świata nauki, które są powszechnie uznawane. Oprócz generowania rozwiązań i modeli problemowych w środowisku naukowym paradygmaty są także przedmiotem paradygmat naukowy nie uznaje obiektywnego istnienia wymiaru duchowego. Sugeruje raczej, że istnienie duszy nie jest konieczne, i wyjaśnia ów życiowy impuls poprzez równania, aktywny obieg węgla, aktywność białka gdy religia reaguje na istnienie duszy z duchowego punktu widzenia, wyłączając ją do spraw transcendentnych i bytów bezcielesnych, nauki jej poczęcie kojarzą z konkretną materią. Oznacza to, że duszę rozumie się jako synonim umysłu, poetycką wizję lub redukuje się ją do pojęć poznania i aktualnych teorii naukowychNeuronauka poczyniła ogromne postępy, wyjaśniając funkcjonowanie naszego układu nerwowego i próbując rozwikłać, dlaczego subiektywne doświadczenia mają tak tajemniczą naturę. Natomiast problem tego, czy dusza istnieje, czy nie, odnosi się do zrozumienia natury różne teorie kwestionują paradygmat naukowy. Przede wszystkim chodzi o perspektywę fizyki. Przykładem tego jest biocentryzm, który podkreśla żmudne pytania o ludzką naturę. Na przykład pyta, czy dusza istnieje lub czy istnieje coś poza – nowa wizja istnienia, kosmosu i rzeczywistości – głosi, że życie wykracza poza atomy i cząstki. To wyjaśniałoby takie kwestie, jak stan splątany i zasada autorzy zwracają uwagę, że dziwność kwantowa występuje na świecie w wymiarze ludzkim, jak sugeruje Gerlich i współpracownicy (2011) w swoim artykule Kwantowa ingerencja dużych cząsteczek Lanza, amerykański badacz, jest autorem teorii biocentryzmu. Uważa, że życie i biologia są niezbędne do istnienia rzeczywistości oraz kosmosu. Potwierdza, że świadomość tworzy wszechświat, a nie na odwrót. W ten sposób nie uznaje fizykochemicznego podejścia do wyjaśnienia spraw ludzkiego bytu, a nadaje większe znaczenie innych płaszczyzn wiedzy naukowej przestrzeń i czas są narzędziami umysłu, kojarzonego z istnieniem. To wyzwanie, które odciąga nas od klasycznej intuicji i sugeruje, że część umysłu lub duszy jest nieśmiertelna i istnieje poza tymi mówiąc, niektóre dziedziny nauki opisują duszę, redukując ją do poetyckiej wizji czy do samego tylko poznania. Inni kontynuują tradycyjną wizję zaprzeczania istnieniu duszy. Natomiast niektóre obecne teorie zaczynają formułować jej koncepcję dzięki nowym odkryciom, które odpowiadają za naturę związków z czasem i napisała i zweryfikowała psycholog María może Cię zainteresować ...
dowody na istnienie duszy